środa, 8 maja 2013

jabłka ze słoika i muffinowy wieczór

Lenię się ostatnio. Bezrobocie, to wbrew pozorom fajny czas. Kiedy M zostanie wyprawiony do pracy. Koty nakarmione. Ja i jeden z futrzastych idziemy spać. Potem jakieś ogarnianie. Jakieś śniadanie.


 Dzień mija leniwie, zwyczajnie. Roślinki podlane. Za oknami panoszy się wiosna. Można usiąść z papieroskiem na balkonie i podziwiać ogródki. I co jest najcudowniejsze - wreszcie wywiesić pranie na balkonie. Uwielbiam swój balkon właśnie dlatego. Choć jest malutki to zmieści się na nim krzesełko, a od tego roku również mnóstwo zieleni. 

Będą pomidorki. Może i lawenda. Mnóstwo ziół. Robię dokumentację foto. I co i raz pękam z dumy.

Wczorajszego wieczoru wpadłam na szalony pomysł, zerwałam się z kanapy i poszłam poszaleć w kuchni. Inspirację znalazłam tu. Nie byłabym sobą, gdyby nie kilka zmian ...

Przedstawiam Państwu światowej sławy degustatorkę, pani Mercedes, wraz z nią pan Mikser, pomoc techniczna przy fotografowaniu.





 

2 szklanki mąki użyłam orkiszowej, chlebowej typ 750
2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżeczka sody
pół szklanki cukru
łyżka cukru waniliowego
pół szklanki oleju
szklanka musu jabłkowego, babcia zapakowała w słoiki jabłka, które dostałyśmy w zeszłym roku, jak dla mnie za bardzo je rozgotowała
pół szklanki jogurtu
3/4 szklanki orzechów użyłam różnych siekanych włoskich, migdałów i laskowych

Za autorką powninnam dodać cynamon, gałkę muszkatołową, imbir... pominęłam to, ale szczypta cynamonu byłaby w sam raz.

Wymieszałam suche składniki, w drugiej misce wymieszałam mokre i wszystko połączyłam razem. Nie mieszałam zbytnio. Nie trzeba było, bo wszystko razem świetnie ze sobą zagrało i mąka ślicznie się wmieszała. Wyjadałam na surowo ciasto bo było pyszne...

Piekłam ok 20 minut w 200 st.



Jestem z nich dumna, bo M się zajada :)
Smacznego!

1 komentarz: