wtorek, 7 sierpnia 2012

Kulinarnie doskonała. Sezonowa.

Zostałam wczoraj obdarowana sadzonkami. Mój parapet będzie teraz zielony. Zielony i pachnący. Tymianek i mięta. Koty są szczęśliwe. Chociaż wolą moje małe krzaczki róż. Posadziłam je w małych filiżankach. Wyglądają prześlicznie. Wzbudziły ogromne zainteresowanie kotów. Na chwilę tymianek odwrócił ich uwagę.



Powrót do domu był okropny. Słońce postanowiło grzać tylko w mój samochód. Akurat ten dzień uznałam za idealny na zakupy, wizytę w ulubionym ciuchlandzie i oddanie książek do biblioteki. Uparcie szukałam ślicznej fasolki. Mieliśmy ochotę na fasolkę z masłem.
Ale wracając do inspiracji...

Nie da się tego ukryć. Uwielbiam plotkować. Oderwać wzrok od komputera, odłożyć na bok wszelkie te papierzyska i na kilka chwil oddać się cudownej przyjemności, jaką niewątpliwie jest rozmowa. Wczoraj ploteczki były niezwykle smakowite. Przepis tak prosty, że nie warto go zapisywać. Na pewno pozostanie w głowie.
Ale kiedy przepis dociera do domu... W jednym garnku gotuje się fasolka, w drugim kawałek kalafiora. A na parapecie... Cudowny, pachnący. T jak tymianek.
Tak powstaje zupa z zielonej cukinii.

Krem z cukinii
1 nieduża cukrówka posiekana drobniutko
kilka gałązek tymianku
ząbek czosnku pokrojonego w plasterki
3 zielone cukinie pokrojone w grubaśne plastry
bulion ilość w zależności od ilości cukinii
dwie kostki serka topionego
kilka listków mięty kilka w całości, kilka delikatnie pociętych i kilka do ozdoby
pół razowca grube kromki pokrojone w kostkę i skropione oliwą
sól i pieprz
Siekam drobno cebulkę, wrzucam na gorącą oliwę. Wrzucam kilka gałązek tymianku. Solę. Dodaję czosnek. Po kilku minutach wrzucam cukiniowe kawałki. Wszystko się smaży kilka minut. Zalewam bulionem, tylko do wysokości cukinii. Płynu nie może być więcej bo nasz krem będzie mało kremowy. Jak bulion się zagotuje wrzucam oba serki topione. Mieszam, aż się rozpuszczą, na chwilę przykrywam i zostawiam do zagotowania. To jest moment, kiedy się to wszystko blenduje. Ja wyjęłam cukinię i przełożyłam do wysokiego naczynia od blendera. Do blendowania wrzuciłam pierwszą porcję listków mięty.

Pod grillem zrobiłam z razowca grzaneczki.



Połączyłam zblendowaną cukinię z resztą zupy i doprawiłam solą i pieprzem.





 Smak... smak jest idealny. Dopiero dzisiaj kiedy odgrzewałam zupę zrobiliśmy zdjęcia. Wczoraj zajadaliśmy się i nie zostało grzanek.




Dzisiaj... spaliłam grzanki. Ale za to zrobiłam zdjęcia. Zupę skropiłam odrobiną oliwy. Wsypałam posiekane listki mięty. Ozdobiłam grzankami. Nawet spalone smakowały wspaniale. Nie ma to jak dobry razowy chleb.





3 komentarze:

  1. jestem miłośniczką kremów, ale przyznam że z cukinii jeszcze nie jadłam :)
    pozdrawiam ciepło,
    szana,
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Nawet mój małż, który cukinii nie lubi (jak można nie lubić cukinii???), zajada się tą zupą. Fajne jest to, że można z takimi kremami dużo kombinować :) I właściwie same się robią.
      Pozdrawiam i zapraszam.
      Ania

      Usuń
  2. Mniam! I te grzaneczki :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń